Kadencja Donalda Trumpa kończy się w styczniu, nadal jednak nie chce się on pogodzić z wynikiem wyborów na prezydenta. Z zagranicznych mediów docierają sygnały mówiące o oszustwie i kradzieży głosów.
Czytaj też: Nowe obostrzenia. Kwarantanna Narodowa. Kiedy? To już prawie pewne
Do zaprzysiężenia nowego prezydenta zostało jeszcze trochę czasu. Jeżeli Joe Biden zostanie oficjalnie ogłoszony Prezydentem USA to Donald Trump będzie musiał się pożegnać z Białym Domem do 20 stycznia 2021 roku. Do tego czasu w pełni sprawuje obowiązki i zachowuje uprawnienia prezydenta USA. Czas ten nazywany jest przez Amerykanów „lame duck”, czyli czas „kulawego kaczora”.
Czy wybory w USA zostały sfałszowane?
Od momentu ogłoszenia wyników wybór Donald Trump nadal nie przyznał, że Joe Biden jest zwycięzcą. Współpracownicy obecnego prezydenta zapowiadają ponowne liczenie głosów w Georgii i Wisconsin. Donald Trump natomiast stawia sprawę jasno. Z pełnym przekonaniem twierdzi, że w wyborach dopuszczono się fałszerstwa i są one nieważne.
Na Twitterze prezydenta USA możemy znaleźć wpisy wskazujące na posiadane przez niego oświadczeń pod przysięgą, które zawierają informacje o tym, że doszło do oszustw wyborczych. Podobne sygnały docierały do nas znacznie wcześniej, nasiliły się od 3 listopada, kiedy to wybory zaczynały dobiegać do końca.
Warto wiedzieć: Wielka Brytania wprowadza całkowity lockdown
Donald Trump chce ponownego liczenia głosów w najważniejszych dla niego stanach. Oczywiście chodzi o te, w których przegrał z Joe Bidenem. Wstępne zwycięstwo Joe Bidena zostało ogłoszone w sobotę z uwagi na znaczącą przez niego przewagę w głosach. Na oficjalne zatwierdzenie wyników musimy jednak poczekać do momentu zebrania się wszystkich elektorów. To właśnie oni mają decydujący głos w wyborze prezydenta USA.